.png)
Na trójmiejskich drogach rowerowych z dnia na dzień przybywa rowerzystów. Choć co raz więcej osób jeździ na rowerze przez cały rok, to nadal duża część osób wyjeżdża na trasy wiosną. Służby ruszają więc z corocznymi akcjami prewencyjnymi. Przekonał się o tym rowerzysta z Gdańska, którego strażnicy miejscy ukarali mandatem. Według nich kierujący jednośladem nie zatrzymał się przed znakiem "Stop". Gdańszczanin mówi, że do zatrzymania doszło, a strażnicy wystawili mandat, bo "nie dotknął nogą ziemi". Cała sytuacja brzmi dość absurdalnie, ale kto ma racje w tym sporze?
Słoneczna wiosna oraz sprzyjające temperatury zachęcają co raz to więcej osób do przesiadki na swoje dwa kółka. Równocześnie więc swoje akcje prewencyjne rozpoczynają strażnicy miejscy i policjanci. Mundurowi chcą w ten sposób zadbać o bezpieczeństwo szczególnie niechronionych uczestników ruchu. Tak było także w przypadku czwartkowej interwencji Straży Miejskiej w Gdańsku-Oruni.
Rowerzyści i kierowcy z Gdańska zapewne kojarzą przejazd rowerowy przez ul. Podmiejską na Oruni. Znajduje się on na bardzo ruchliwej drodze wyjazdowej z miasta, przy Trakcie św. Wojciecha. Ruchliwa jest także trasa rowerowa z centrum Gdańska do Pruszcza Gdańskiego wzdłuż kanału Raduni. Kilka lat temu urzędnicy pogodzili interesy tych dwóch grup i wyznaczyli przejazd dla rowerzystów z jednym zastrzeżeniem - po obu stronach ustawiono pionowe znaki "Stop" i wymalowano linię zatrzymania. Takie rozwiązanie miało pomóc z uwagi na ograniczoną widoczność na przejeździe. Rowerzyści powinni zatrzymać się przed linią, a dopiero potem ruszyć.
Wielu kierujących jednośladami nie stosuje się do oznakowania i wjeżdża bez zatrzymania na przejazd rowerowy. Wobec tego, strażnicy miejscy z Gdańska prowadzili w tym miejscu działania.
Jeden z rowerzystów, który dostał mandat od mundurowych, opisał swoją historię na miejskiej grupie rowerowej. Zrelacjonował, że zatrzymał się przed znakiem "Stop", jednak nie postawił nóg na ziemi. Wszystko z uwagi na pedały zatrzaskowe, w które jest wyposażony jego rower - takie rozwiązanie wymusza wpinanie i wypinanie butów do/z pedała na każdym dłuższym postoju. Gdańszczanin poinformował, że został ukarany 300-złotowym mandatem, który przyjął. W komentarzach pod postem wybuchła jednak istna burza.
- Wg studenta 5 roku prawa strażnik miejski nadinterpretował prawo, w żadnym istniejącym orzecznictwie nie ma mowy o konieczności postawienia nogi - pisze Adam.
- Czy przepis mówi że musisz postawić nogę na ziemi? Zatrzymać się można bez postawienia nogi. Znak stop nie określa również czasu postoju - dodaje Sławek.
- Słusznie dostałeś karę, tylko nie wiesz wciąż za co. A dostałeś za to, że nie uważałeś wystarczająco w niebezpiecznym miejscu - ocenia Kamil.
Sprawa budzi wątpliwości o tyle, iż polskie prawo w żadnym artykule nie precyzuje, czy rowerzysta musi dotknąć nogami ziemi podczas zatrzymania. Teoretycznie zatrzymanie to zatrzymanie - nawet jeśli trwa pół sekundy, to nadal jest to zatrzymaniem.
Wobec tego zadaliśmy Straży Miejskiej w Gdańsku komplet pytań, dotyczących tej konkretnej interwencji. Z uwagi, że przedstawicielka formacji odpowiedziała na naszego maila bardzo ogólnikowo, bez konkretów, zadane pytania publikujemy poniżej.
Rzeczniczka gdańskiej straży udzieliła nam ogólnej odpowiedzi.
- Sytuacja, o której Pan wspomina, dotyczyła naocznego stwierdzenia wykroczenia przez strażników miejskich – rowerzysta nie zatrzymał się przed znakiem stop, w związku z czym została wobec niego podjęta interwencja. Strażnicy nałożyli na niego mandat karny. Rowerzysta przyznał się do popełnienia wykroczenia i przyjął mandat - mówi Monika Domachowska ze Straży Miejskiej w Gdańsku.
Wersji przedstawionej przez strażniczkę nie potwierdza jednak rowerzysta, który otrzymał mandat. Skontaktowaliśmy się więc z nim, żeby zapytać o przebieg interwencji (mimo wystosowania takiego samego pytania do Straży Miejskiej, nie otrzymaliśmy odpowiedzi). Gdańszczanin powiedział wprost, że od strażniczki usłyszał, iż bez postawienia jednej stopy nie było to zatrzymanie. Pod presją przyjął mandat, jednak za radą większości grupowiczów, będzie się od niego odwoływał.
Sprawdźmy więc, jak polskie prawo definiuje zatrzymanie pojazdu. Odpowiedź znajdziemy w pierwszym dziale ustawy "Prawo o ruchu drogowym".
29) zatrzymanie pojazdu - unieruchomienie pojazdu niewynikające z warunków lub przepisów ruchu drogowego, trwające nie dłużej niż 1 minutę, oraz każde unieruchomienie pojazdu wynikające z tych warunków lub przepisów;
Prawo nie reguluje więc minimalnego czasu zatrzymania, a jedynie maksymalny. Jeśli unieruchomimy pojazd na więcej niż minutę, nie będzie to zatrzymanie, lecz postój. Nie zmienia to faktu, że jeśli rowerzysta zatrzymał się nawet na 0.1 sekundy, to zatrzymanie pozostaje zatrzymaniem.
Rowerzysta podzielił się z nami również wykresem prędkości podczas wczorajszego przejazdu. Na bieżąco monitorował ją licznik rowerowy z GPS. Również w tym przypadku trudno nie zauważyć spadku szybkości do 0 km/h.
Z naszych informacji wynika, iż gdańszczanin będzie odwoływał się od otrzymanego mandatu. Nie zmienia to faktu, że działania strażników w tym miejscu są uzasadnione, bo jak wcześniej wspominaliśmy, wielu rowerzystów ignoruje przepisy. Nigdy nie powinna jednak mieć miejsca sytuacja, w której służby naginają interpretacje przepisów pod swoją narrację.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie