.png)
Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego uchyliło decyzję o wpisaniu gdyńskich kortów tenisowych w Redłowie na listę zabytków. Tym samym teren, o którego ochronę zabiegało wielu lokalnych społeczników, może ponownie stać się przedmiotem planów inwestycyjnych. Sprawa wraca do ponownego rozpatrzenia przez Pomorskiego Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków, co ponownie wzbudza liczne emocje wśród mieszkańców i działaczy społecznych.
W lipcu ubiegłego roku Dariusz Chmielewski, Pomorski Wojewódzki Konserwator Zabytków, objął ochroną konserwatorską teren obejmujący m.in. dziewięć kortów tenisowych, dwie trybuny, starodrzew oraz elementy dawnego stadionu przy ul. Ejsmonda w Gdyni-Redłowie. Jednak po odwołaniu złożonym przez Klub Tenisowy Arka oraz Fundację Nova, Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego uchyliło tę decyzję, wskazując, że część obiektów jest zbyt zdegradowana, by uzasadniać objęcie ich ochroną. Szczególne wątpliwości wzbudziła ochrona współczesnych kortów tenisowych oraz obszaru po dawnym stadionie.
- Budzi wątpliwości, czy obiekt ten w części obejmującej obszar dawnego stadionu nie uległ zniszczeniu w stopniu przesądzającym o utracie jego wartości – napisano w uzasadnieniu MKiDN.
Ostateczna decyzja w sprawie przyszłości tego terenu ponownie leży w rękach wojewódzkiego konserwatora zabytków, który ma przeanalizować argumenty stron i wydać nową opinię. Na razie rzecznik PWKZ nie chce komentować sprawy, a jedynie zapowiada działania zgodne z poleceniami ministerstwa. Sprawa wraca więc do ponownego rozpatrzenia.
Obrońcy historycznego charakteru terenu nie kryją rozczarowania decyzją ministerstwa, jednak zapowiadają dalsze działania na rzecz ochrony tego miejsca. Już w 2022 roku mieszkańcy i aktywiści rozpoczęli batalię o zachowanie dawnej funkcji sportowej kortów i uniknięcie ewentualnej zabudowy.
- Liczyliśmy na inną decyzję, ale się nie poddajemy. Będziemy działać aż do skutku. Korty zostały szczegółowo przebadane, opisane i sfotografowane, co stanowi mocny argument w dalszej walce o ich ochronę – mówi Wojciech Ogrodnik, przewodniczący stowarzyszenia „Wszystko dla Gdyni”.
Przypomnijmy, że teren ten przez dekady pełnił funkcję rekreacyjną i sportową, począwszy od lat 30. XX wieku, kiedy powstał tam stadion miejski i kompleks kortów tenisowych. Po likwidacji stadionu w latach 90. rozbudowano infrastrukturę tenisową, a korty stały się jednym z najbardziej rozpoznawalnych obiektów sportowych w Gdyni.
Obawy mieszkańców wzbudziła planowana zmiana planów zagospodarowania przestrzennego, które miałyby dopuszczać nową zabudowę na tych terenach. Obecnie społecznikom zależy na tym, aby teren ten nadal pełnił funkcję sportową i rekreacyjną, zamiast stać się miejscem pod ewentualne inwestycje komercyjne.
Do sprawy odniosła się także prezydent Gdyni, Aleksandra Kosiorek, która podkreśliła, że miasto nie jest stroną postępowania, ale jednoznacznie opowiada się za ochroną tego terenu.
Stoimy na stanowisku, że teren ten powinien podlegać ochronie – czy to ochronie konserwatorskiej, takiej, o którą społecznicy wnioskowali, czy też ochronie zbudowanej na podstawie planu zagospodarowania przestrzennego, który w tym momencie analizujemy - mówi Aleksandra Kosiorek, prezydent Gdyni. - Nie wykluczamy zmiany planu zagospodarowania przestrzennego, zresztą przecież wszystkie miasta, nie tylko Gdynia, są obecnie w procesie procedowania planu ogólnego dla całego miasta. Temat jest otwarty. Czekamy na decyzję wojewódzkiego konserwatora, rozumiemy też, że pewnie chwilę będzie musiało to potrwać, ale tutaj wykażemy się cierpliwością – stwierdziła prezydentka.
Obecnie kluczową rolę w dalszym kształtowaniu przyszłości terenu odgrywa Pomorski Wojewódzki Konserwator Zabytków, który musi ponownie ocenić zasadność wpisania kortów na listę zabytków. Decyzja ta będzie miała fundamentalne znaczenie – jeśli teren nie zostanie objęty ochroną, otworzy to drogę do jego komercyjnej zabudowy.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie